Temat dla użytkowników Linuksa, gdzie jestem newbie.
Ponoć aktualizacja Linuksa automatycznie startuje i wgrywa się jako nieadministracyjna, co wywołuje konflikt z plikiem systemowym, który dba o bezpieczeństwo systemu i do do którego dostęp ma tylko administrator systemu.
Problem pojawił się w Gentoo. Został rozwiązany poprzez umiejętne obejście, zaś w sieci nie ma dobrych rozwiązań.
Ktoś z zaawansowanych użytkowników Linuksów może coś w tej kwestii powiedzieć?
Szczerze powiedziawszy nie wiem jak sprawa się ma na Gentoo bo tej dystrybucji kijem nie tykam, ale z Ubuntowatych wszelkie aktualizacje przeprowadza się pod kontem Root'a lub nadając tymczasowe uprawnienia z niego na bieżącym użytkowniku wpisując hasło. System sam z siebie nie pozwoli wykonać pewnych rzeczy, jeśli nie posada się odpowiednich uprawnień. Chodzi o to Medium, że dystrybucja dystrybucji nie równa. Jeśli dzieje się tak jak opisałaś, to jest jakiś błąd systemowy i nie powinno tak być. Aktualizacje obejmują całą masę zależności.
Poza tym sprecyzuj proszę co rozumiesz przez "plik systemowy". W Linuxach jest sporo zależności i to określenie może oznaczać kilkadziesiąt różnych możliwości. O bezpieczeństwo w systemie dba naprawdę dużo rzeczy... Może masz na myśli nie plik jako plik tylko konkretnie Kernel ?
Originally posted by ceglash:
Nie, to nie Kernel. Mój syn miał z tym problem, ja się póki co nie tykam Linuksa, jak Ty GentooMoże masz na myśli nie plik jako plik tylko konkretnie Kernel ?
Nazwał ten plik, ale nie pamiętam. Muszę znów podpytać (ale nie zawsze można, bo on już mieszka osobno i daleko), wtedy uzupełnię. Tłumaczył mi, że on działa jak taka czarna dziura w systemie.
Zrobił skrypt, który na okrągło leci, żeby aktualizacja była uwzględniana.
Bez skryptu nie miałam połączenia z połową witryn, ale nawet nie uchwyciłam, co je łączy.
Np. na blogu https://bialczynski.wordpress.com/ nie wczytywał się styl strony, a spośród trzech banków w jednym nie mogłam się zalogować, nie wchodziła strona szyfrowana.
Dodane:
Plik /dev/null co jakiś czas zmienia uprawnienia z 666 na 600 i tu jest problem.
Ten /dev/null to w sumie nie plik. Znaczy, jest traktowany jako plik ale nie jest umiejscowiony tam, gdzie pliki się standardowo znajdują. Obszar /DEV odpowiada za napędy. Dyski twarde stałe, wymienne, pendrive itp. Tak ogólnie.
Co przychodzi mi do głowy jako rozwiązanie: na Ubuntowatych za podobny problem odpowiada plik rc.local, niestety nie znam jego odpowiednika na Gentoo. Trzeba poszukać. Można to prosto naprawić edytując go i wpisując w zawartości polecenie:
chmod 666 /dev/null
Może podobna sztuczka zadziała na Gentoo ? Tylko trzeba właśnie odpowiednik tego pliku zlokalizować w tej dystrybucji.
Może jednak zamiast takiego wynalazku przerzucić się na Ubuntu, albo odpowiednik nie wiem - Mint ? to są dobre i w miarę proste do ogarnięcia systemy.
Originally posted by ceglash:
Dzięki za podpowiedź. Przekażę i poinformuję o efektach.Może podobna sztuczka zadziała na Gentoo ?
Originally posted by ceglash:
Podejrzewam, że to ćwiczenie z ograniczeniem własnej ambicji raczej nie przejdzie... Zresztą to serwer.Może jednak zamiast takiego wynalazku przerzucić się na Ubuntu, albo odpowiednik nie wiem - Mint ?
Originally posted by Medium:
Zresztą to serwer.
Aha, niech będzie, aczkolwiek moim zdaniem są lepsze dystrybucje nadające się na serwery niż Gentoo
Originally posted by ceglash:
To są dwie pieczenie przy jednym ogniu: postawić Gentoo + stworzyć sieć w domu. Na szlifowanie pomysłu zbrakło czasu.moim zdaniem są lepsze dystrybucje nadające się na serwery niż Gentoo
BTW: Jaką dystrybucje proponujesz?